Obiad & Lunch, Przepisy, Warzywa i strączki

Zielone curry z brukselką i chrupiącym tofu

Uwielbiam dania jednogarnkowe, zwłaszcza te przygotowane z różnych warzyw. I nawet nie chodzi o to, że są łatwe w przygotowaniu, chodzi raczej o ten szczególny miks smaków, aromatów i tekstur, które mieszając się ze sobą, zawsze stworzą nową, lepszą jakość. Walory zdrowotne takiego dania również są wyższe – połączone esencje różnych wspaniałych roślin. Przygotowując takie dania, staram się dążyć do równowagi, łączę więc ze sobą produkty. które mają charakter rozgrzewający z tymi, które wpływają na ciało chłodząco. Być może zastanawiacie się, co to znaczy produkty rozgrzewające i chłodzące? Wbrew pozorom nie ma w tym nic mistycznego, produkty rozgrzewające, takie jak np. anyż gwiazdkowaty, imbir, ocet czy czosnek wpływają na ciało w taki sposób, że przyspieszają metabolizm, a produkty chłodzące, takie jak szpinak, algi czy też arbuz, spowalniają metabolizm.

Zgodnie z Tradycyjną Medycyną Chińską w takim codziennym odżywianiu się chodzi głównie o to, żebyśmy przez cały czas korygowali kurs, żeby nasza dieta nie składała się ze zbyt wielu potraw rozgrzewających i żeby równocześnie nie była też zbyt wychładzająca. Co to oznacza w praktyce? Takie potrawy jak chociażby chili con carne z dużą ilością chili, czosnku i ostrej papryki czy też smoothie z jogurtem i bananami powinny być spożywane okazjonalnie. Jeśli codziennie będziemy jeść duże ilości tak mocno rozgrzewających produktów, jak na przykład czosnek, chili czy ostra papryka, nasz organizm dość szybko stanie się nadmiernie pobudzony. W rezultacie będziemy ciągle poirytowani, zaczniemy cierpieć na bezsenność i chorować na nadciśnienie. Z kolei spożywanie codziennie rano przez dłuższy czas mocno ochładzającej jaglanki lub smoothie – z melonem, arbuzem, bananem, jogurtem, jabłkiem – przyczyni się do tego, że nasz organizm będzie niedożywiony, ponieważ ten rodzaj jedzenia osłabia narządy trawienne, które w konsekwencji nie są w stanie  pobrać składników odżywczych z pożywienia. W rezultacie zaczynamy być coraz bardziej zmęczeni, mamy problemy z koncentracją uwagi i coraz mniej energii – w takim stanie łatwo o depresję. Korygowanie kursu w tym przypadku oznacza łączenie w potrawie produktów rozgrzewających z wychładzającymi (i odwrotnie). Dobrym rozwiązaniem jest też podanie podczas posiłku innej potrawy, która ma charakter chłodzący, jeśli danie główne ma mocno rozgrzewający charakter. W praktyce oznacza to chociażby taką sytuację, kiedy do ostrego warzywnego curry dodaje się jogurt – tak jak w kuchni hinduskiej – lub podaje się na zakończenie posiłku szarlotkę z lodami. Są jeszcze inne metody, o których wkrótce Wam opowiem, a teraz zapraszam już na moje „Zielone curry z brukselką i chrupiącym tofu” – potrawę dobrze zrównoważoną, gdzie rozgrzewające składniki, takie jak pasta curry z zielonym chili, liść laurowy, brukselka oraz mleko kokosowe zostały połączone ze składnikami ochładzającymi – szpinakiem, ogórkiem, cukinią oraz tofu:)

Zielone curry z brukselką i chrupiącym tofu

Rodzaj posiłku: danie obiadowe jednogarnkowe
Podajemy do: ziemniaków, ryżu, z chlebem, chlebkiem pita lub lawaszem
Wegetariański: tak
Wegański: tak
Bezglutenowy: tak
Pięć Przemian: wzmacnia Yang, Czi oraz Żołądek
Ilość porcji: 3 porcje
Składniki: zielone curry (zielone chili, czosnek, kumin, kolendra, galangal, kurkuma), brukselka, cukinia, kiszone ogórki, szpinak, zielony groszek, szczypiorek-dymka, cebula, zielona pietruszka, listki kwiatów jadalnych i mikro zioła, dodatkowo kumin i kolendra, tofu, tamari, sól i pieprz, liść laurowy, mleko kokosowe, olej kokosowy

IMG_3590int

 

Składniki

  • 2 lekko czubate łyżki oleju kokosowego extra vergin
  • 1 średnia cebula, drobno posiekana
  • 1 nieduża cukinia (ok. 200 g), umyta, pokrojona w plasterki
  • 200 g umytej i oczyszczonej brukselki, przekrojonej na pół (lub w plasterki)
  • 2 łyżki posiekanego szczypiorku-dymki
  • 1 łyżeczka zmielonego kuminu (kminu rzymskiego)
  • 1 łyżeczka zmielonej kolendry
  • 250 ml mleka kokosowego, gęstego, dobrej jakości
  • 1/2 – 1 łyżeczka zielonej tajskiej pasty curry (patrz: uwagi)
  • 1 liść laurowy
  • 250 ml wody
  • 100 g szpinaku, oczyszczonego i grubo pokrojonego
  • 70 g ogórków kiszonych, pokrojonych w cienkie plasterki
  • 1/2 puszki zielonego groszku
  • ewentualnie pieprz i sól do smaku
  • 1 łyżka posiekanej zielonej pietruszki
  • listki kwiatów jadalnych i mikro zioła

osobno

  • olej do smażenia
  • 180 g odsączonego tofu, pokrojonego w niedużą kostkę
  • trochę świeżo zmielonego zielonego pieprzu (lub innego)
  • 2 – 3 łyżki sosu sojowego tamari

 

Przygotowanie

  1. W dużym rondlu rozgrzewam olej kokosowy, wrzucam cebulę i smażę przez 2 minuty na średnim ogniu, dość często mieszając, żeby cebula się nie przypaliła. Dodaję cukinię i brukselkę, smażę przez 2 minuty pod przykryciem, co jakiś czas mieszając. Wrzucam dymkę, kumin oraz kolendrę, krótko podsmażam – do momentu, aż zaczną pachnieć. Na chwilę zdejmuję z ognia.
  2. Pastę curry łączę z kilkoma łyżkami gorącej wody, a następnie dodaję do 125 ml mleka kokosowego, mieszam i wlewam do rondla. Dodaję liść laurowy i wlewam wodę.
  3. Ponownie stawiam rondel na ogniu. Zagotowuję, zmniejszam ogień i na małym ogniu duszę pod przykryciem przez 5 minut. Zdejmuję pokrywkę, wrzucam szpinak oraz kiszone ogórki i duszę przez 2 minuty pod przykryciem. Ponownie zdejmuję rondel z ognia i wrzucam zielony groszek, już nie gotuję. Groszek bez problemu ogrzeje się w potrawie i będzie miękki- kiedy go gotujemy, robi się twardy. Odstawiam na bok pod przykryciem.
  4. Osobno przygotowuję tofu. Do tego dania tofu powinno być odsączone. Najlepiej owinąć je w papierowy ręcznik i przycisnąć czymś ciężkim na około 20 – 30 minut. Tak przygotowane tofu łatwiej „wchłania” marynatę oraz przyprawy, a kiedy je smażymy, odwdzięcza się piękną skórką. I właśnie o tę skórkę na tofu nam tym razem chodzi 🙂
  5. I tak, rozgrzewam osobno olej na patelni i obsmażam kostki tofu z każdej strony. Kiedy tofu jest już lekko brązowe i chrupiące, dodaję zmielony pieprz i wlewam na patelnię sos sojowy tamari. Następnie poruszając patelnią oraz operując łyżką/łopatką, staram się, żeby tofu zostało pokryte tamari z każdej strony – podsmażam około minuty, do momentu, aż tofu będzie miało piękny brązowy kolor.
  6. Do potrawy wlewam pozostałe mleko kokosowe, mieszam i wrzucam na wierzch kawałki chrupiącego tofu. Podgrzewam przed podaniem, żeby curry było gorące. Ewentualnie doprawiam pieprzem i solą. Podaję posypane zieloną pietruszką, listkami kwiatów jadalnych oraz mikro ziołami 🙂
  7. Więcej przepisów z tofu w roli głównej oraz różnych patentów na przyrządzanie tofu znajdziecie w mojej książce „Zaskakujące tofu”.

Uwagi

  1. Ostrość tej potrawy, a także jej smak zależy w dużym stopniu od rodzaju i ilości pasty curry, której zdecydujemy się użyć. Na rynku jest całe mnóstwo tego rodzaju przypraw. Najlepiej wybrać coś ze sprawdzonego – ulubionego – źródła. Moim zdaniem najlepiej, gdyby była to przyprawa organic, zawierająca zielone chili, kolendrę, kumin, galangal (ewentualnie), trawę cytrynową + kilka innych składników (mogą być różne w zależności od producenta). Ja dodaję do mojego „Zielonego curry…” 1 łyżeczkę takiej pasty, ale proponuję zacząć od 1/2 łyżeczki i po sprawdzeniu smaku potrawy, ewentualnie dodać więcej – pasta zazwyczaj jest piekielnie ostra 🙂
  2. Warto wiedzieć, że curry to zarówno potrawa, jak i przyprawa (w formie proszku lub pasty)

Love,

                 Grainma 🙂

……….…………………………
Opracowanie przepisu – pomysł i wykonanie: Mariola Białołęcka 
Zdjęcia potrawy: 
Mariola Białołęcka  Copyright © 2019 by Mariola Białołęcka || 
All Rights Reserved

Print Friendly, PDF & Email

2 Comments

  1. Ania says

    Ja preferuję groszek mrożony, ma ładniejszy kolor . Cukinię zastąpiłam kalafiorem i o ogórku kiszonym powiem, że w pytę! mimo że ręka zadrzala mi lekko tuż przed dodaniem. Ale zaufalam, jak zawsze, bo testuję bardzo ochoczo Twoje przepisy. Lubię!

    • Grainma says

      Cieszę się! Dzięki za pozytywny komentarz 🙂 Mrożonek staram się unikać ze względu na Pięć Przemian, ale czasami można zrobić drobne odstępstwo, zwłaszcza że kolor mrożonego groszku jest piękny i może zachęcać. Pozdrawiam serdecznie, Mariola

Comments are closed.