Napoje, Obiad & Lunch, Przepisy, Śniadanie – wytrawne, Warzywa i strączki, Zupy / Zupies

Zupa-krem z pieczonej białej kapusty

Dzisiejszą zupę polecam zwłaszcza osobom, które nie jedzą mięsa, jajek oraz sera. Warzywa pieczone w piekarniku pod przykryciem dają siłę i rozgrzewają ciało podobnie jak mięso. Ja dość często przygotowuję taką zupę w okresie jesienno-zimowym. Cudownie ogrzewa i daje duże poczucie komfortu. Jesień i zima to nie jest dobry czas na smoothie bowl z awokado, bananem, mango i szpinakiem. Te produkty są chłodne lub zimne z natury (według Tradycyjnej Medycyny Chińskiej) i mocno wychładzają ciało, co oznacza tak naprawdę, że spowalniają nasz metabolizm – w naszym ciele jest za mało ognia (ciepła), żeby to wszystko dobrze się kręciło, bo zamiast ognia (ciepła) dostarczamy sobie zimno. W rezultacie zaczyna brakować nam energii – z tych zimnych smoothie (często z lodem) nie da się jej wytworzyć. A według Tradycyjnej Medycyny Chińskiej brak energii = brak ochrony (tzw. wei czi) i zaczynamy chorować – wszystko się nas czepia. Zauważcie, że większość popularnych składników smoothie lub smoothie bowl (np. awokado, banany) rośnie w zupełnie innej strefie klimatycznej – w miejscach, gdzie jest naprawdę gorąco. Ludzie tam mieszkający przede wszystkim potrzebują się ochłodzić. Spędziłam kiedyś trochę czasu w Indiach, w Delhi, i chociaż nie była to najgorętsza pora roku, w ciągu dnia czuliśmy się dobrze jedynie w klimatyzowanych pomieszczeniach, na zewnątrz dało się wytrzymać głównie wieczorem. Kiedy temperatury utrzymują się w granicach 37 – 40°C, można myśleć jedynie o tym, żeby się ochłodzić, nikt wtedy nie myśli o rozgrzewającej zupie z piekarnika, tylko sięga po orzeźwiające lassi z mango.

Inaczej to wygląda w Polsce. Kiedy przyjrzymy się kuchni staropolskiej, a nawet naszym domowym tradycjom, zobaczymy, że dawniej – zarówno jesienią, jak i zimą – ludzie odżywiali się głównie gotowanym jedzeniem, dobrze przyprawionym, rozgrzewającym. Były gęste zupy, długo gotowane bigosy, gołąbki, pierogi, kasze, jajka. Nikt nie jadł na śniadanie musu z jabłek czy gruszek, tylko zazwyczaj jajka smażone na boczku. Jak wiecie od dłuższego już czasu nie jem mięsa ani jajek, więc nie polecam tych produktów, jednak znając zasady odżywiania się według Pięciu Przemian (TMC), widzę, że powinniśmy czerpać z mądrości naszych przodków i w okresie jesienno-zimowym dostarczać sobie jak najwięcej rozgrzewającego gotowanego jedzenia, ponieważ wtedy pod naszą szerokością geograficzną jest po prostu zimno, brakuje słońca i brakuje ognia. Jeśli do zimna na zewnątrz dołożymy zimno pochodzące z jedzenia, możemy sobie naprawdę zaszkodzić. Pamiętajmy, że Polska to nie Kalifornia czy Delhi. Ciekawe jest to, że naturalne produkty, które od wieków rosną w Polsce i możemy korzystać z nich jesienią i zimą, to nie chłodne z natury szpinak czy cukinia, tylko rozgrzewające pory, marchewki, dynie, pietruszki, cebule czy brukselki. Do nich dochodzą inne produkty, które nie są tak rozgrzewające, ale w żaden sposób nas nie wychłodzą, takie jak buraki, kalarepki, kapusty, kalafiory, soczewica, groch czy też czarna rzepa. Jak widać Natura ma swoją mądrość i w odpowiednim czasie daje nam dokładnie to, czego potrzebujemy.

Być może zastanawiacie się, o co w tym wszystkim chodzi – wychładzające, rozgrzewające? Zgodnie z Tradycyjną Medycyną Chińską, a także Ajurwedą czy też Tradycyjną Medycyną Tybetańską, to, co jemy, wpływa w określony sposób na nasze ciało – pobudzająco (czyli rozgrzewająco), uspokajająco (czyli wychładzająco) oraz neutralnie (ani nie rozgrzewa, ani nie wychładza). Kiedy na przykład zjemy ogórka, który jest wychładzający, czyli wpływa nasze ciało uspokajająco, nasz  metabolizm zwolni, a my odprężymy się, wyciszymy. Kiedy jednak zjemy papryczkę chili, która jest bardzo rozgrzewająca, nasze ciało zareaguje inaczej – metabolizm mocno przyspieszy, a my będziemy pobudzeni – te właściwości chili często wykorzystuje się w kremach, napojach lub tabletkach na odchudzanie, ponieważ łatwiej w ten sposób spalić tłuszcz. W podobny sposób działają na nas zimne i gorące napoje, czy ogólnie zimne lub gorące jedzenie. Jeśli więc zmieszamy ogórka z jogurtem (też wychładzający) i jeszcze dodamy do tego kostki lodu (zimne jedzenie), wzmocnimy wychładzające (uspokajające) działanie tej potrawy. W rezultacie ciśnienie spadnie, a wszystkie procesy życiowe zaczną spowalniać się i z czasem zamierać – przecież wszyscy wiemy, co może się wydarzyć, kiedy za długo przebywamy na mrozie. Z odwrotną sytuacją mamy do czynienia, kiedy zjemy bardzo rozgrzewającą papryczkę habanero upieczoną (gorące jedzenie) z czosnkiem (też bardzo rozgrzewający) – ciśnienie podniesie się, a wszystkie procesy życiowe zaczną przyspieszać. W rezultacie mamy taką sytuację, jakbyśmy leżeli wiele godzin na plaży w tropikach bez żadnej ochrony. Oczywiście wszystko to pokazałam tutaj w sposób trochę przerysowany, ale chciałam dobrze wyjaśnić tę różnicę i pokazać, co się dzieje, kiedy fundujemy naszemu ciału takie ekstremalne warunki. Myślę, że warto rozumieć te zasady i z nich korzystać, żeby mieć dobre zrównoważone życie – moje bardzo się zmieniło od momentu, kiedy po raz pierwszy o tym usłyszałam 🙂

Dodam jeszcze, że wszystkie zawarte tu porady są dla osób zdrowych, których organizm jest w miarę zrównoważony. Jeśli ktoś źle się czuje lub jest chory, jest mu ciągle zimno lub wręcz przeciwnie czuje się przegrzany, polecam zasięgnięcie porady u lekarza lub specjalisty TMC 🙂

Zupa-krem z pieczonej białej kapusty

IMG_2236int

 

Składniki

  • 800 g białej kapusty – ok. 1/2 główki
  • 400 g świeżych ogórków
  • 2 duże ząbki czosnku
  • 1 średnia cebula
  • 2 łyżki posiekanego szczypiorku-dymki (białe i zielone części)
  • 3 łyżki oleju
  • 1 łyżeczka nasion kopru włoskiego
  • 1 łyżeczka majeranku
  • 1/2 łyżeczki proszku laurowego (czyli zmielonych w młynku liści laurowych)
  • 200 ml wody
  • 200 ml soku jabłkowego
  • 1 litr bulionu warzywnego (gotowanego lub gotowego – proszek/kostka)
  • 8 lekko czubatych łyżek ugotowanej ciecierzycy
  • 20 g świeżej zielonej pietruszki, najlepiej kędzierzawej
  • 10 g świeżego koperku
  • 1 – 2 łyżki soku z cytryny
  • mleko kokosowe do polania po wierzchu
  • olej z orzechów włoskich lub inny smakowy do polania po wierzchu

Przygotowanie

  1. Kapustę oczyszczamy z zewnętrznych liści, myjemy, usuwamy głąb i kroimy na kilka kawałków, przekładamy do dużej miski.
  2. Ogórki obieramy ze skórki, myjemy, kroimy na mniejsze kawałki i wrzucamy do miski, w której znajduje się kapusta.
  3. Cebulę i czosnek obieramy ze skórki, kroimy na kilka cząstek i wrzucamy do miski z kapustą. Podobnie postępujemy ze szczypiorkiem – myjemy, kroimy na mniejsze kawałki i do miski. Następnie wlewamy olej i mieszamy wszystkie składniki tak, żeby zostały pokryte olejem. Odstawiamy na bok.
  4. W międzyczasie nagrzewamy piekarnik do 200°C, z włączonym termoobiegiem.
  5. Osobno wrzucamy do naczynia do pieczenia nasiona kopru włoskiego, majeranek i proszek laurowy, a następnie wlewamy wodę, sok jabłkowy i wrzucamy warzywa wymieszane z olejem. Pieczemy pod przykryciem przez 1 godzinę i 15 minut.
  6. Wyjmujemy z piekarnika, odkrywamy, studzimy przez kilkanaście minut, a następnie przekładamy wszystko – włącznie z płynem, który pozostał z pieczenia – do pojemnika blendera, dodając ostudzony bulion warzywny, ciecierzycę,  koperek i zieloną pietruszkę.
  7. Zblendowaną zupę przekładamy ponownie do garnka, wlewamy sok z cytryny, doprawiamy do smaku pieprzem i solą, a następnie podgrzewamy. Warto podgrzać tylko trochę,  tak do około 50°C, żeby zachować enzymy pochodzące ze świeżej pietruszki i koperku.
  8. Nalewamy do miseczek, polewając po wierzchu mlekiem kokosowym, najlepiej trochę zagęszczonym i schłodzonym wcześniej przez kilka godzin w lodówce. Bardzo lubię to połączenie ciepłej zupy i chłodnego mleka kokosowego na wierzchu. Na koniec polewamy olejem smakowym (po 1 łyżeczce na porcję) i posypujemy po wierzchu posiekaną drobno pietruszką i/lub koperkiem.

Pyszna, rozgrzewająca zupa, którą możemy też wlać do butelki i pić przez papierową! słomkę (nie używam słomek plastikowych ze względu na ich szkodliwość dla zwierząt żyjących w morzach i oceanach). Zupa jest dość gęsta, możemy ją rozrzedzić, dodając więcej bulionu, tak żeby można było ją łatwiej pić. Osobiście bardzo mi ten sposób odpowiada – taką zupę sączę często przez słomkę, pracując przy komputerze nad tekstem – nic się nie rozleje 🙂 Zachęcam 🙂

 

With love,

                Grainma

………………………………………..
Opracowanie przepisu – pomysł i wykonanie: Mariola Białołęcka 
Zdjęcia potrawy: 
Mariola Białołęcka  Copyright © 2018 by Mariola Białołęcka || 
All Rights Reserved

Print Friendly, PDF & Email