Czerwona kapusta, zwana inaczej modrą kapustą, to bardzo cenne dla nas źródło przeciwutleniaczy, podobnie jak czarna porzeczka, czarna jagoda czy też aronia. Według WHO 100 g czerwonej kapusty dostarcza nam 196 miligramów polifenoli, z czego 28,3 gramy stanowią antocyjany. Dla porównania bardziej popularna u nas biała kapusta zawiera tylko 45 miligramów polifenoli, z czego antocyjany to tylko 0.01 miligrama. Antocyjany to bardzo wyspecjalizowana grupa polifenoli. Chronią nas one (antocyjany) zwłaszcza przed promieniowaniem UV – badacze odkryli, że najwięcej antocyjanów zawierają rośliny górskie, które są najbardziej wystawione na działanie promieni UV. Im więcej antocyjanów zawiera roślina, tym bardziej fioletowy aż do czarnego jest jej kolor i tym większe są jej właściwości przeciwutleniające. A to dla nas oznacza większą ochronę przed wolnymi rodnikami, zdrowsze ciało i młodszy wygląd. Jedzmy więc często czerwoną kapustę, a zwłaszcza kiedy wybieramy się na wycieczkę w góry lub zamierzamy spędzić dzień na plaży 🙂
Czerwona kapusta jest też wyjątkowo cennym źródłem witaminy C (6-8 razy więcej niż biała kapusta), a także witaminy K i B6 oraz błonnika. Regularne jej spożywanie pomaga zmniejszyć stany zapalne w organizmie i chroni nas przed przedwczesnym starzeniem się. Kapusta ta ma działanie przeciwmiażdżycowe, przeciwnowotworowe i przeciwalergiczne, chroni nasz wzrok i układ sercowo-naczyniowy. W skali ORAC znajduje się wyżej niż biała kapusta, włoska lub chińska, a także wyżej niż większość gatunków jabłek, butelkowany sok z grapefruita, szparagi, kiełki rzodkiewki czy brokuły, właśnie z tego powodu, że zawiera większą niż one ilość antyoksydantów.
W mojej kuchni od dawna jest traktowana z należytym jej szacunkiem i często przygotowywana na różne sposoby, lubię zupę krem z czerwonej kapusty z niewielką ilością mleka/śmietanki kokosowej, najchętniej ubitej; różne placki, burgery z jej dodatkiem (np. takie klik); pesto do makaronu (przepis tu); bigos z czerwonej kapusty i wiele innych, często zaskakujących potraw, które wkrótce opublikuję na blogu.
Dzisiejszy przepis to kolejna potrawa bezpieczna dla naszego zdrowia. Taką zupę nazywamy w domu zupies i pijemy dość często zamiast smoothies 🙂 Niestety surowa żywność nie służy większości osób mieszkającym pod naszą szerokością geograficzną. Na północy jest zimno – zwłaszcza zimą 🙂 – powinniśmy więc spożywać jak najwięcej gotowanych i ciepłych posiłków, często przygotowanych ze składników o ciepłej naturze termicznej (zależy to jeszcze od konstytucji naszego ciała), jeśli oczywiście chcemy dłużej pozostać witalni, kreatywni i dobrze skoncentrowani w pracy 🙂
Do czerwonej kapusty pasują produkty o smaku kwaśnym, dlatego przygotowując tę zupę, dodaję do niej sok jabłkowy (zimą), a latem świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy. Smak dodatkowo podbijają świeżo otarta skórka z cytryny i świeża bazylia. Zapraszam 🙂
Zupa-krem z czerwonej kapusty
Będziemy potrzebować:
- 2 łyżki oleju kokosowego tłoczonego na zimno
- 1 średnia czerwona cebula, drobno posiekana
- 800 g czerwonej kapusty, głąb usunięty, pokrojonej w niedużą kostkę
- 2 łyżki posiekanego szczypiorku dymki
- 1 kostka tofu (180 g), pokrojonego w kostkę
- 1 duży liść laurowy
- 1 łyżka suszonego tymianku
- 1 i 1/2 łyżeczki soli
- 1 łyżka bezglutenowego sosu sojowego tamari
- 1000 ml wege bulionu lub zimnej wody
- 250 ml pasteryzowanego naturalnego soku z jabłek – nie z koncentratu/lub świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego
- 1/2 łyżeczki świeżo otartej skórki z cytryny
- olej z prażonych nasion sezamu
- olej słonecznikowy tłoczony na zimno
- mleko kokosowe lub ubita śmietanka kokosowa
- liście bazylii (opcja)
- Rozgrzewamy olej kokosowy w garnku, wrzucamy cebulę i mieszając podsmażamy przez 2 minuty. Dodajemy czerwoną kapustę i krótko podsmażamy, a następnie wrzucamy tofu, szczypiorek i resztę przypraw: liść laurowy, tymianek, sól i ponownie krótko podsmażamy.
- Wlewamy wodę, sos tamari, sok jabłkowy, wrzucamy otartą skórkę z cytryny, zagotowujemy pod przykryciem na dużym ogniu, a następnie zmniejszamy ogień i gotujemy przez 20 minut.
- Wyjmujemy liść laurowy i miksujemy w blenderze/malakserze do uzyskania jednolitej gładkiej konsystencji. Staramy się uzyskać dość rzadką zupę, żeby można ją było pić przez słomkę. Konsystencja zupy zależy od kapusty, niektóre odmiany mają więcej błonnika i zupa wychodzi dość gęsta, dlatego na koniec możemy ją rozrzedzić, dodając dodatkową szklankę soku z jabłek/pomarańczy lub gorącą wodę.
- Zupę ewentualnie doprawiamy do smaku i nalewamy do słoiczków/misek. Na wierzch dajemy gęste mleko kokosowe lub ubitą śmietankę kokosową. Polewamy odrobiną oleju z prażonych nasion sezamu, który zaostrzy smak zupy, i odrobiną oleju słonecznikowego. Na koniec możemy dodać trochę świeżej bazylii. Pijemy ostudzoną, ale wciąż jeszcze ciepłą przez papierową słomkę. Zupę można też podać schłodzoną – jako chłodnik – i wtedy można ją pić przez słomkę plastikową.
- Jeśli zachowacie podaną przeze mnie kolejność składników, otrzymacie zupę Pięć Przemian.
Zupa ta naprawdę się udała 🙂 Smaczna, pachnąca, a do tego wspierająca zdrowie 🙂
Enjoy your life!
Wasza,
Grainma 🙂
…………………………………………………………………………………………………………………….. Opracowanie przepisu – pomysł i wykonanie: Mariola Białołęcka Zdjęcia potraw: Jacek Białołęcki; aranżacja potrawy i zdjęć: Mariola Białołęcka Copyright © 2016 by Mariola Białołęcka/Jacek Białołęcki| All Rights Reserved